reklama
kategoria: Sport
25 luty 2025

Jaki ojciec, tacy synowie. Twarda ręka, która przynosi rekordy i medale

fot. Łukasz Szeląg
Kiedy spotykają się trzy niełatwe i mistrzowskie charaktery, może być im trudno znaleźć wspólną linię porozumienia. Gdy są rodziną, a na dodatek spędzają ze sobą setki dni na zgrupowaniach, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Współpraca braci Marcina i Rocha Krukowskich pod okiem ich taty Michała potrafi być szorstka, ale spełnia swój cel – jest bogata w sukcesy. To rodzina, w której najważniejszy jest oszczep.
Nazwisko „Krukowski” w dzisiejszej polskiej lekkiej atletyce kojarzy się nie z jedną, a z trzema osobami. Najpierw skojarzyć je można przede wszystkim z 32-letnim Marcinem, czyli trzykrotnym olimpijczykiem, aktualnym rekordzistą kraju w rzucie oszczepem (89,55 cm) i multimedalistą mistrzostw Polski. Z kolei 15 lat młodszy Roch, czyli brat Marcina, jest nazywany złotym dzieckiem polskiej lekkiej atletyki. Dominuje w młodzieżowym oszczepie na całym świecie i jest ogromną nadzieją na przyszłość. Obu braci trenuje Michał Krukowski, czyli… ojciec zawodników. On znany jest z konkretnej i ciężkiej pracy, którą pamięta jeszcze z czasów swojej kariery wieloboisty. Czy trzej mistrzowie, których charaktery nie należą do najłatwiejszych, potrafią znaleźć nić porozumienia na treningu, a przy okazji zachować równowagę pomiędzy rzutnią a życiem prywatnym?

Wiadomo, że w takiej relacji są górki i dołki. Ja już nie mieszkam z tatą, więc jest łatwiej, bo inaczej byłoby ciężko. Jak to wszystko się dobrze poukłada, obierzemy wspólny kierunek, to już większych zgrzytów nie ma – uśmiecha się Marcin Krukowski, a jego brat Roch dodaje,
że zdarza im się ekspresyjnie dyskutować,
ale wszystko po to, by rozwijać się sportowo.

To nie są klasyczne kłótnie. Tak naprawdę nigdy nie trenowałem z nikim innym i nie wyobrażam sobie, żeby zakończyć współpracę z bratem czy tatą.


Trener Krukowski z uśmiechem twierdzi, że, co prawda, z wiekiem spada mu poziom testosteronu, ale wcale nie powoduje to, że jego charakter łagodnieje.

Nasza współpraca ma rozpiętość od rzeczowej i spokojnej rozmowy po totalną awanturę. Na szczęście się nie bijemy – śmieje się szkoleniowiec.
Tej ekspresji na treningach nie brakuje. Często stosuję taką metodę, że wjeżdżam chłopakom na ego czy dumę, a potrafię to zrobić. Tutaj cel uświęca środki.


Podopieczni trenera Krukowskiego nie pozostają jednak dłużni. Przerabianie zdjęć taty, docinki i żarty to codzienność szatni naszych oszczepników. Oczywiście wszystko w granicach smaku.

No, mamy wesoło – nie ukrywa trener Krukowski.
Czasem zakrawa to o prawdziwą komedię. Wiadomo też, że synowie czasem bronią się przed radami ojca, więc muszę się wspierać moimi przyjaciółmi, którzy też są trenerami, byle te wskazówki nie wychodziły ode mnie. Trzeba przyznać, że ich wskazówki chłopaki przyjmują łagodniej. Muszę uciekać do takich metod, ale to naturalne. Podobnie wygląda przecież relacja innego z zawodników InPost Team, czyli Konrada Bukowieckiego, którego również prowadzi ojciec. Zresztą, rozmawiamy i wymieniamy się doświadczeniami. Wiadomo, że chłopaki też lubią podyskutować i każdy człowiek ma okres buntu. Z Marcinem też były kiedyś problemy wychowawcze, bo albo gdzieś nie dospał, albo poszedł na imprezę. Do dziś wspominam też, jak skręcił kostkę po tym, jak zbiegał ze schodów z psem. Wielokrotnie powtarzałem mu, żeby tego nie robił. A potem mogłem powiedzieć: „a nie mówiłem?” – śmieje się.


Obaj zawodnicy są jednak zgodni, że prywatnie i na treningach ich tata to ten sam człowiek.

Jest tak samo narwany, ekspresyjny. Nieważne czy jest to obóz, dom czy jakiekolwiek inne miejsce. Wszędzie potrafimy jednak poruszyć tematy sportowe, ale również inne, jak motoryzacja, którą się interesujemy. Żaden z nas się nie zmienia – opowiada Roch.


Obserwując sposób prowadzenia zawodników, nie da się nie odnieść wrażenia, że trener Krukowski prowadzi ich twardą ręką. Sam zresztą tego nie ukrywa. Zaznacza jednak, że nie jest to typowa tzw. „stara szkoła”.

Z niej wziąłem tylko to, co uważam za przydatne – mówi trener Krukowski.
Nie stosuję metod, że jeśli po ciężkim treningu zawodnik jeszcze się rusza, to dorzucę mu jeszcze jedno ćwiczenie na dobicie. U mnie praca musi być mądra, ale jednocześnie nie chcę dopuścić do miałkości zawodnika. Nauka poszła naprzód, mamy większą wiedzę na temat anatomii, fizjologii. Dlatego mój trening przez lata współpracy z Marcinem też zmienił się bardzo mocno na korzyść. Efektem tego są też wyniki Rocha.


Mimo że treningi z Krukowskim nie należą do najłatwiejszych, obaj zawodnicy doskonale odnajdują się na rzutni.

To wszystko się sprawdza. Tata mówi, że prowadzi treningi tak, żeby na zawodach nie spotkało nas nic gorszego – śmieje się Marcin.


Roch:

Z opowieści Marcina czy innych zawodników słyszałem, że kiedyś z tatą było gorzej. Zresztą sam to widziałem, bo od dziecka przecież bywałem z nimi na treningach, że dawniej ta ręka była bardziej twarda, a teraz złagodniał. Wszyscy wiemy, że to potrzebne, by osiągać w sporcie najwyższe cele. Pamiętajmy też, że w ciągu roku spędzam z tatą i bratem więcej czasu, niż ze swoją dziewczyną. Przy takim dwutygodniowym obozie pod koniec wszyscy są też zmęczeni i łatwo każdego zdenerwować. Potem wychodzą jakieś kłótnie z głupich powodów. To jednak trwa maksymalnie dwie minuty, a potem wracamy do swoich zadań.


Trener Krukowski twierdzi, że w sporcie nie jest najważniejszy talent lub praca, ale… talent do ciężkiej pracy.

Można tę pracę głupio wykonywać i nic nie uzyskać. Samym talentem też się nic nie zrobi. Ale jeśli ktoś wskoczył na poziom mistrzowski, to raczej musiał mieć predyspozycje. Ale nie brakuje też tzw. wyrobników, którzy przez tę pracę doszli do wysokich wyników. Takich przykładów jest sporo – mówi.


A czy Marcin i Roch mają talent czy jednak bardziej cechuje ich ciężka praca?

Oni zdecydowanie mają talent, może po rodzicach, a szczególnie Marcin, bo jego mama też była oszczepniczką – mówi trener Krukowski.
Skoro bywał z nami na treningach, to wiadomo, że też chwycił za oszczep. Roch też rzucał od malutkiego. A jakimi są zawodnikami? To zupełnie dwie inne osoby, chociażby ze względu na wiek. Genetycznie są podobni, ale Marcina czasem już hamuję, bo tak ciężki trening nie jest mu potrzebny. Roch z kolei potrafi doprowadzić się do stanu omdlenia. Uczę go też takiej sportowej agresji, oczywiście nie do drugiego człowieka, ale do wykonywania pewnych ćwiczeń. Wszystko po to, żeby w najważniejszym momencie osiągnąć lepszy wynik od przeciwnika.


Najmłodszy z Krukowskich przyznaje jednak, że to Marcin ma większy talent do rzutu oszczepem. Marcin potwierdza, że Roch z kolei ma większy zapał do pracy i od zawsze ta dyscyplina była jego pasją.

Ja do szesnastego roku życia wcale nie chciałem trenować i w tym na pewno się różnimy. A czy mu pomagam? Czasami Roch lubi podpytać o kwestie techniczne, chociaż jesteśmy na razie na innych poziomach – mówi aktualny rekordzista Polski. – Marcin sporo pomaga mi w siłowni, gdzie wymyśla dobre ćwiczenia na obudowę barków i to jest bardzo ważne w naszej dyscyplinie – dodaje Roch.


Co ciekawe, żaden z zawodników nie przepada za sytuacją, gdy ich trener jest na trybunach podczas zawodów. Obaj zgodnie twierdzą, że denerwują się podwójnie, bo również za tatę, który bardzo przeżywa ich starty.

Mam wtedy czystszą głowę. Nie widzę taty, który się wkurza w przypadku słabszego występu i mogę się zająć lepszymi próbami niż myślami, że później będę musiał się mu tłumaczyć – śmieje się Roch.


Marcin:

Ale fajne jest to, że tata nie obwinia nas za słabsze rzuty. Daje nam poczucie, że jedziemy na jednym wózku i to nasza wspólna przegrana. A w przypadku wygranej zawsze jednak podrzuci szpileczkę, że ten czy inny element można było zrobić lepiej.


Niezadowolonego trenera Krukowskiego można było zobaczyć podczas mistrzostw Europy do lat 18 w Bańskiej Bystrzycy, gdzie jako lider tabel Roch był zdecydowanym faworytem do zwycięstwa. Tymczasem niespodziewanie zajął drugie miejsce, co dla niego było porażką i długo nie mógł się z nią pogodzić. W kuluarach trener mówił wprost, że jego zawodnik „gwiazdorzył” i to spowodowało słabszy występ.

Wtedy tak mówił? On do tej pory woła na mnie “wice”! – mówi Roch.
Oczywiście nie po to, żeby mnie upokorzyć, ale żebym o tym pamiętał i z następnych zawodów przywiózł złoto. Zresztą, taka jest prawda, na Słowacji byłem drugi. Wiele osób z zewnątrz nie rozumie, na czele z moją młodszą siostrą, dlaczego w teamie tak sobie dokuczamy. Taka jest jednak nasza specyfika. Jesteśmy mężczyznami.


Czy Roch, który doskonale rokuje, stanie się równorzędnym rywalem dla Marcina?

Roch dopiero zaczyna rzucać seniorskim oszczepem. Co prawda w ubiegłym sezonie treningi cięższym sprzętem namieszały nam w wynikach, czego konsekwencją było też to srebro w Bańskiej Bystrzycy. Ten sezon pokaże już więcej, bo Roch będzie już juniorem. Nie sądzę jednak, żeby Marcin czuł się zagrożony, choć młody oczywiście będzie parł do przodu i spróbuje ograć brata – tłumaczy szkoleniowiec.


Na pytanie, który z braci, zawodników InPost Team, jako pierwszy Polak rzuci nowym typem oszczepu ponad 90 metrów, znając sportową ambicję, każdy odpowiada, że on.

Powiedziałem sobie, że nie skończę kariery, dopóki nie przerzucę rekordu Polski starym typem oszczepu, który wynosi 90,76 cm. A gdy to zrobię, to przekazuję pałeczkę Rochowi i niech poprawia ten wynik jak najczęściej. Ale to ja będę pierwszym Polakiem, który przerzuci 90 metrów! – mówi Marcin.


Co na to trener Krukowski?

Nie wypowiem się na ten temat! Nawet się nad tym nie zastanawiałem – ucina temat, ale po chwili dodaje, że....
Gdybym musiał się założyć, to mimo wszystko postawiłbym na Marcina. Roch oczywiście też będzie w stanie to zrobić, ale w momencie, gdy będzie już obudowany motorycznie do takich wyników, Marcin zapewne będzie już wtedy na sportowej emeryturze. Starszy z moich synów był też bardzo blisko tego wyniku i niewiele mu brakowało. Gdy Marcin i Roch staną do wspólnej rywalizacji, to będę zadowolony, podobnie jak cała nasza rodzina. To na szczęście nie jest ring bokserski i nie będą jak bracia Kliczko. Ale pamiętajmy też, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach. Dlatego niech każdy trenuje po swojemu i osiąga najlepsze wyniki.


Gdy pytamy trenera Krukowskiego o występ dwóch synów na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles, w oczach szkoleniowca widać błysk i poruszenie.

Oj, to byłoby coś – rozmarzył się.
To byłby wielki zapis w historii. Bez względu na wynik, dwóch braci startujących na igrzyskach to wyczyn. Marcin jest już trzykrotnym olimpijczykiem i to nieprawdopodobna przygoda, a także wyróżnienie. Już teraz jest się czym chwalić, a w przypadku dwóch naszych zawodników… To scenariusz wymarzony!

PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Grójec
8.2°C
wschód słońca: 06:28
zachód słońca: 17:10
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Grójcu

kiedy
2025-02-27 19:00
miejsce
Grójecki Ośrodek Kultury, Grójec,...
wstęp biletowany
kiedy
2025-03-08 18:00
miejsce
Spartakus. Hala sportowa...
wstęp biletowany
kiedy
2025-03-11 19:00
miejsce
Grójecki Ośrodek Kultury, Grójec,...
wstęp biletowany
kiedy
2025-03-15 12:00
miejsce
Biały Dworek, Prażmów, ul....
wstęp biletowany